Prototyp A-30 z Lublina

Czy tak mógł wyglądać następca Żuka?









W PRL-u powstało wiele, mniej lub bardziej interesujących prototypów samochodów dostawczych. Do której grupy należy ten pojazd, przypominający np. włoskie dostawczaki z tamtego okresu?

Iveco Dayli z 1978 roku

Prawdopodobnie samochód powstał w pierwszej połowie lat 70-tych. Na pewno 15. kwietnia 1976 roku rozpoczęły się badania prototypu, które zostały zlecone rok wcześniej.

A-30 miał prototypowe klamki, testowane wówczas również przez FSD w ich prototypach. Lampy przednie i kierunkowskazy mogły zostać zapożyczone z Fiata 126p. Z tyłu wykorzystano elementy z seryjnego Żuka – np: odblaski, oświetlenie tablicy czy lampa światła wstecznego. W przedziale pasażerskim znajdowały się trzy miejsca - oprócz fotela kierowcy, była dwuosobowa kanapa.

Od strony mechanicznej, pojazd niewiele różnił się od swojego seryjnego brata. Zmieniono tylko to co było niezbędne. Niezależne przednie zawieszenie pochodzące z osobowej Warszawy, zostało zastąpione prostą belką, która została oparta na resorach piórowych półeliptycznych z teleskopowymi tłumikami drgań. Zmieniono również słabe hamulce, które były bolączką seryjnych Żuków. Z przodu zamontowano tarcze z zaciskami oraz dwuobwodowy układ hamulcowy. Tylne hamulce pozostały klasycznie bębnowe. Do napędu pojazdu oczywiście wykorzystano górnozaworowy silnik S-21 znany z Warszawy. To kolejny element pojazdu, który nie należał już do najnowocześniejszych. Co prawda, jednostka została nieco zmodernizowana - zasilana gaźnikiem Weber, z suchym filtrem powietrza i zamkniętym układem przewietrzania miski olejowej. Parametry jednak wciąż były podobne.

Dostawczak nie należał do najszczelniejszych... Przeciekał z każdego możliwego miejsca, zarówno spod uszczelki przedniej szyby, przez uszczelki drzwi bocznych, tylnych czy szyby w drzwiach. Strumienie wody nie oszczędzały również bezpieczników oraz silnika, do tego stopnia, że nie dało się go uruchomić. Podczas deszczu okazało się także, że wycieraczki przedniej szyby oczyszczają za małą powierzchnię i widoczność znacznie się zmniejsza.

Badania dobiegły końca 31. maja 1977 roku. Stan licznika wskazywał wtedy tylko 36 182 km. Słuch po lubelskim A-30 zaginą. Biorąc pod uwagę wszystkie wady i zalety pojazdu, można uznać, że przy dalszych badaniach i testach przedprodukcyjnych można było zlikwidować, przynajmniej większość mankamentów.







Czy ten lub pozostałe jemu podobne prototypy z tamtego okresu, miały jakiekolwiek szanse na wejście do produkcji? Co o tym myślicie?

Źródło: oldtimery.com
Źródło fotki Iveco Daily: wikipedia.org

Komentarze